Nie mam czasu – to jedna z największych wymówek ludzkości. Ma nas bronić przed natłokiem zadań i informacji (żyjemy w świecie, w którym w każdej sekundzie produkujemy ok. 50 000 gigabajtów danych [1], a na popularny serwis YouTube, każdej minuty wrzucanych jest 300 godzin materiałów wideo [2]. W takim szumie informacyjnym odsuwamy przyjemności na dalszy plan, skupiając uwagę na tym, co ważne i konieczne w danym momencie. Przynosi to tymczasowy spokój, jednak gdy gaszenie pożarów zaczyna przypominać codzienną rutynę, zaczynamy rozglądać się za inną strategią. Dzisiaj chciałbym zaproponować jedno z rozwiązań.
W pierwszej kolejności pomyśl o tym, czy sformułowanie „nie mam czasu” jest w ogóle prawdą? Obstawiam, że czytając ten tekst „masz czas” – po prostu w danej chwili chcesz go alokować w robienie tej, a nie innej rzeczy. Powiem więcej – nie masz go (czasu) mniej od innych. Wszyscy wielcy naukowcy i wynalazcy mieli go dokładnie tyle samo. Jednak efekty które osiągali były wynikiem odpowiedniego zarządzania sobą w czasie, który jest dostępny.
Szaleństwem jest robić wciąż to samo i oczekiwać różnych rezultatów – Albert Einstein.
Tak więc jasnym jest, że jeśli chcesz robić rzeczy, na które wcześniej „nie miałeś czasu”, musisz zacząć działać w inny niż dotyczas sposób.
Czyli co mam robić?
Wstawać wcześniej.
Koła nie odkrywam, jednak proces jest dużo bardziej złożony. Zanim przejdę do konkretów, sprawdźmy, ile faktycznie spać powinniśmy.
Amerykańska organizacja National Sleep Foundation przeanalizowała ponad 300 badań nad snem i ustaliła najbardziej optymalne wartości dla różnych grup wiekowych. Z dość dużym prawdopodobieństwem zakładam, że jesteś w grupie 18-64 lata, a więc rekomendowana ilość snu to od 7 do 9 godzin [5].
Jeśli więc spałeś 9 godzin i zmniejszysz tę wartość do 7 godzin, w ciągu 20 dni roboczych zyskasz aż 40 godzin (to 5 pełnych dni roboczych!)
Oczywistym jest, że nie każdy może sobie pozwolić na zmniejszenie ilości snu o 2 godziny. Zacznij od wstawania choćby 20 minut wcześniej – w skali 20 dni roboczych to ponad 6 godzin. Przyznasz, że na początek to i tak świetny wynik.
Tak właśnie narodziła się w mojej głowie idea, którą chciałbym się z Tobą podzielić. Postanowiłem przez 23 dni robocze wstawać o godzinie 5:30 – 5:40, czyli o trzy godziny wcześniej niż zwykle. Chciałem sprawdzić jak wpłynie to na moją produktywność, samopoczucie oraz organizację dnia. Dowiedzieć się, czy dzięki dodatkowym godzinom będę mógł robić rzeczy, na które wcześniej “nie miałem czasu”, czy efekt będzie odwrotny i przez dalszą część dnia będę chodzącym zombie, który zasypia na stojąco.
Przygotowując się do tego projektu obserwowałem liczne dyskusje w internecie i zauważyłem, że jest to jedno z popularniejszych wyzwań, jakie ludzie chcą przed sobą stawiać oraz bardzo popularne postanowienie noworoczne. Logiczne, ponieważ wstając wcześniej niż zwykle, otwiera się przed nami cała gama możliwości – wreszcie mamy na nie czas.
Niestety, bez odpowiedniego przygotowania, rzadko udaje nam się ten cel osiągnąć. Wieczorem obiecujesz sobie, że wstaniesz 2 godziny wcześniej, nastawiasz budzik, po czym wciskasz 10x przycisk drzemki – co oczywiste, po tak koszmarnych doświadczeniach i wyrzutach sumienia, drugiego dnia rezygnujesz z postanowienia.
Jak wstawać wcześniej?
Przygotowałem dla Ciebie kilka konkretnych porad, które przetestowałem na sobie. Posortowałem je od tych najważniejszych (w mojej ocenie), bez których zastosowania (w moim przypadku) nie byłoby szans na powodzenie. Niektóre z nich mogą wydawać się oczywiste, jednak przy głębszym zastanowieniu odkryjesz, że im bardziej trywialna rada, tym rzadziej jest wprowadzana w życie (przecież jest zbyt oczywista). Kojarzysz to uczucie, gdy w czytanej książce napotykasz na ćwiczenie do wykonania? Niby wiesz, że założeniem autora jest, abyś je wykonał, lecz czytasz dalej, jednocześnie obiecując sobie, że zrobisz je później… jasne).
1Ustal realną wartość dla siebie (co zyskasz?)
Podjęcie takiego wyzwania bez określenia dodatkowego, mierzalnego celu, jest jedynie pustą obietnicą, która na dłuższą metę nie ma większych szans powodzenia. Nie znoszę wstawać rano, to jest fakt – dlaczego więc miałbym to robić? Pamiętaj, że wczesne wstawanie jest jedynie drogą do osiągnięcia konkretnego celu, a nie celem samym w sobie. Potrzebujesz realnego wskaźnika, za pomocą którego zmierzysz swoje postępy i rezultaty, aby ostatecznie mieć potwierdzenie, że Twoje działania przynoszą dodatnią wartość w życiu i biznesie.
Ustal więc konkretnie, jak zagospodarujesz zyskany czas. Bądź konkretny – w przeciwnym razie proza poranka weźmie górę (kawa, telefon, powrót do łóżka itp.). To ważne, abyś każdego dnia mógł zobaczyć, jak Twoja wizja zaczyna nabierać kształtu.
Rzuć sobie wyzwanie:
Ja zobowiązałem się przez kolejne 23 dni robocze wstawać o 5:30-5:40 i natychmiast zabrać się za czytanie książek.
Nie istnieje chyba nic, co tak nakręca ludzkie serce, jak uczucie, które czuje wynalazca, gdy wymyślony przez niego twór zaczyna nabierać kształtu – Nikola Tesla
2 Wsparcie
Z pomocą przychodzi zasada publicznego zobowiązania – mówi ona, że jeśli poinformowałeś świat o swoim pomyśle, dużo ciężej będzie Ci się z niego wycofać.
Poinformuj więc:
a) najbliższych (mieszkających z Tobą pod jednym dachem) – nie ma nic bardziej dziwnego jak widok partnera, który codziennie wstaje o 3 godziny wcześniej i zamyka się w swoim gabinecie (sic!). Wyjaśnij, dlaczego jest to dla Ciebie ważne i na jakich polach potrzebujesz wsparcia i zrozumienia – to bardzo ważny element, od którego w dużej mierze zależy powodzenie akcji. Być może będziesz chciał kłaść się nieco wcześniej, zrezygnować z wieczornego drinka itp. – ważne jest, aby druga strona rozumiała Twoją decyzję i wspierała Cię w niej.
b) znajomych – do tego celu najlepiej sprawdzi się Facebook. Przygotuj ciekawy post i pochwal się swoim celem – im bardziej ambitny, tym większa mobilizacja. Zrób to na prywatnym profilu lub załóż do tego celu osobny fanpage (ja tak zrobiłem – dostępny tutaj: #wyzwanie31dni) i sukcesywnie pokazuj rezultaty swoich działań.
Zapisywanie celów, czyli badanie, które nigdy nie powstało.
Badanie to pojawia się w niemal co drugim artykule na temat spisywania swoich celów – ciekawostką jest, że takie badanie… nigdy nie powstało – a już na pewno nie na Yale. Widząc powielany mit, postanowiono faktycznie je przeprowadzić, ale na Dominican University [3].
Wnioski:
- Ci, którzy wysłali cotygodniowe raporty z postępów swojemu przyjacielowi, osiągnęli znacznie więcej niż Ci, którzy mieli niepisane cele, napisali swoje cele, sformułowali zobowiązania do działania lub wysłali te zobowiązania do przyjaciela.
- Ci, którzy wysłali swoje zobowiązania do przyjaciela, osiągnęli znacznie więcej niż Ci, którzy napisali zobowiązania do działania lub nie napisali swoich celów.
- Ci, którzy pisali swoje cele, osiągnęli znacznie więcej niż Ci, którzy nie napisali swoich celów.
Tak więc wykorzystaj do tego celu potęgę social mediów – wymyśl ciekawy schemat (np. codziennie rano pobiegnij do pobliskiego sklepu po zakupy i zrób sobie zdjęcie z poranną gazetą i zegarkiem z ukazaną godziną – tym samym połączysz zabawne z pożytecznym) i dziel się postępami ze znajomymi.
Gdy tylko zauważą oni Twoje efekty, szybko przekonasz się, że zainspirujesz do działania kolejne osoby.
[basic_mailchimp title=”Dobry content za maila – to chyba fair układ, prawda?” text=”Wpisz swój adres e-mail, a poinformuję Cię o nowościach na blogu” list_id=”b0d993720b”]
3 Zrób „przegląd wyzwania”
By pokazać, ile czasu udało mi się “zarobić”, potrzebny był mi przegląd działań. Dzięki temu każdego dnia widziałem, że moje działania przynoszą rezultaty. To ważne, abyś mógł porównać stan “przed” i “po”. Stwórz taki przegląd, abyś mógł mierzyć postępy.
4 Wyjdź z domu – choćby na chwilę
Może to być spacer dookoła bloku lub kilkunastominutowa przebieżka (sklep sprawdzi się idealnie ;)).
Po powrocie nie ma szans, abyś chciał wrócić do łóżka.
5 Przygotuj się dzień wcześniej
Sygnał dla podświadomości – skoro już część wysiłku została włożona dzień wcześniej, to teraz zdecydowanie łatwiej będzie kontynuować działanie, niż zacząć od zera:
- ustaw budzik, który nie ma funkcji „snooze”,
- połóż budzik/telefon w drugim kącie pomieszczenia – tak, aby gdy zadzwoni była konieczność wstania z łóżka,
- wypij szklankę wody od razu po przebudzeniu [4]:
- przyspieszy to Twój metabolizm nawet o 24%
- poprawi pracę Twojego mózgu, gdyż dzięki niej szybciej przewodzi on impulsy nerwowe (mózg składa się w ponad 80% z wody)
- przygotuj przy drzwiach wyjściowych ubranie do biegania/spaceru – świetna metoda, która u mnie sprawdziła się rewelacyjnie. By mieć jak najmniej czasu na myślenie o powrocie do łóżka, zadbaj o to, aby jak najszybciej wyjść z domu – bez konieczności szukania ubrań, kompletowania sprzętu (butów, słuchawek itp.).
Gwarantuję Ci, że zastosowanie powyższych metod sprawi, że wcześniejsze wstawanie będzie nie tylko dużo mniej uciążliwe, ale i pomoże utrzymać motywację na długi czas – a kto wie, być może Ci się spodoba?
Ja już nie wróciłem do wcześniejszych nawyków – zagorzały przeciwnik wczesnego wstawania stał się jego zagorzałym zwolennikiem.
Czas: 23 robocze dni
Ilość zyskanych godzin: 32 godziny 25 minut
Ilość przeczytanych książek: 4
Dodatkowe działania: stworzony blog lifehackers.pl 🙂
Przeczytane książki
Unf*ck yourself. Napraw się! – Gary John Bishop
W twojej głowie toczy się nieprzerwany monolog wewnętrzny – jakiś cichy krytyczny głos wciąż powtarza ci, że jesteś zbyt leniwy, za głupi albo za słaby.
Nawet nie zauważasz, jak mocno wierzysz w te słowa i ile energii z ciebie wysysają! Starasz się normalnie żyć, tylko od czasu do czasu myślisz z rezygnacją, że skoro nie potrafisz ruszyć z miejsca czterech liter, to być może nigdy nie dotrzesz w życiu tam, gdzie chcesz, a szczęście, za którym tęsknisz, pozostanie tuż poza twoim zasięgiem.
Moją książkę dedykuję tym, którzy doświadczają tego destruktywnego monologu, brodząc w strumieniu wątpliwości i manipulacji zatruwających codzienne życie. “Unf*ck Yourself. Napraw się!” to werbalny policzek od wszechświata, który ma sprawić, żebyś się ocknął, docenił swój prawdziwy potencjał, przestał sobie dowalać i totalnie wkręcił się we własne życie. A więc… napraw się! Gary John Bishop
Nie interesuje mnie bycie zwykłym człowiekiem – Michał Wawrzyniak
Spalona ziemia czy ogród pomników, czyli co chcesz po sobie zostawić?
Większość ludzi nie myśli. Nie zastanawia się nad sobą. Ci ludzie tylko żyją — budzą się rano, wychodzą do pracy, odbębniają swoje osiem godzin, potem obiad, prace domowe, buzi-buzi i z powrotem lulu. Do łóżeczka, śnić o czymś innym. Pięknym. Lepszym. Też tak funkcjonujesz? To przestań! Przestań, bo w najlepszym wypadku zostawisz po sobie tyle co nic: nagrobek z ładną inskrypcją. Ale może być gorzej! W pewnym momencie możesz poczuć, że przegrałeś swoje życie. Przewaliłeś na głupoty jedyne życie, jakie Ci dano! Co wtedy? Załamanie. Gniew. Autodestrukcja. Czujesz nadchodzącą falę wściekłości?
Prawidłowo! Wściekłość jest dobra, ponieważ stanie się motorem Twojej zmiany. Pomoże Ci przekształcić się ze zwykłego człowieka w osobę niezwykłą. Spełnioną. Pomoże Ci zrealizować własne marzenia.
Zaufanie, czyli waluta przyszłości. Moja droga od zera do 7 milionów z bloga – Michał Szafrański
Dobrze zarabiał jako dyrektor w branży IT. Po poważnym wypadku zdecydował się jednak rzucić bezpieczny etat, żył na kredyt i mocno wierzył, że będzie mógł się utrzymać z pisania bloga. Po sześciu latach ma 250 tysięcy czytelników miesięcznie, 7 milionów złotych przychodu i doskonale zna przepis na sukces. Ciężka praca, dużo szczęścia czy może jeszcze coś innego? Zaufanie, czyli waluta przyszłości to dokładna analiza mojej pięcioletniej drogi od zera do 7 milionów złotych przychodu z blogowania. To manifest budowania biznesu opartego na zaufaniu, otwartości, szczerości i transparentności z licznymi dowodami na to, że dobro powraca. W książce przedstawiam krok po kroku cały mój proces decyzyjny, zmieniające się cele, wnioski i konkretne efekty także finansowe. Otwarcie przyznaję się do błędów i omawiam powody porzucenia niektórych projektów. To rzetelna analiza nie tylko moich sukcesów, ale również porażek. Pokazuję też na przykładach, jak wielka jest siła dobrych relacji z innymi i że małe dobre uczynki potrafią wywołać lawinę korzystnych skutków ubocznych.
Sprzedaj lodówkę i jedź dookoła świata
Kacper Godycki-Ćwirko był człowiekiem, który marzył i który umiał swoje marzenia spełnić. Była w jego marzeniach pasja i odwaga, a w nim samym – siła, która pozwoliła je zrealizować. Ruszył w świat prosto zza biurka korporacji, po zaledwie 9 dniach przygotowań, by uczynić swoje życie szczęśliwszym i lepszym. Dotarł do najdalszych zakątków świata, korzystając z możliwych dostępnych środków transportu. Odwiedził cztery kontynenty oraz szesnaście krajów (USA, Meksyk, Peru, Brazylia, Argentyna, Urugwaj, Chile, Boliwia, Wyspy Wielkanocne, Polinezja Francuska, Nowa Zelandia, Australia i RPA). Sprzedaj lodówkę i jedź dookoła świata to książka, która pokazuje, że marzenia są po to, żeby je spełniać. I że każdy z nas może wyruszyć w drogę ku swoim pragnieniom. Kacper Godycki-Ćwirko – manager. Podróżnik. Zmarł w roku 2012 podczas podróży po Afryce.
Wpis “Jak wstawać wcześnie rano” oraz powstanie bloga Lifehackers.pl są następstwem książki o osiąganiu celów, którą napisałem. Serdeczne zachęcam do przetestowania #wyzwanie31dni.
Źródła:
1. www.forbes.pl/technologie/jak-wiele-danych-produkujemy-kazdego-dnia/4mn4w69
2. www.spidersweb.pl/2018/04/youtube-13-lat-kanaly.html
3. www.dominican.edu/academics/lae/undergraduate-programs/psych/faculty/assets-gail-matthews/researchsummary2.pdf
4. wzasadziewoda. pl/8-niesamowitych-efektow-picia-wody-na-czczo/
5. http://sleepfoundation.org/press-release/national-sleep-foundation-recommends-new-sleep-times